Design z historią w tle
Żyrardów, położony między Łodzią a Warszawą, to z kilku co najmniej powodów jedno z ciekawszych miast zachodniego Mazowsza. Na początku XIX wieku powstała tu fabryka lniarska. Od nazwiska francuskiego inżyniera, Filipa de Girarda, pochodzi nazwa miejscowości. Filip był utalentowanym człowiekiem i pierwszym technicznym dyrektorem zakładu. Wynalazł maszynę do mechanicznego przędzenia lnu. Pierwszy raz zastosowano ją właśnie w żyrardowskiej fabryce. To był początek rewolucji procesu produkcyjnego tkaniny.
Żyrardów, położony między Łodzią a Warszawą, to z kilku co najmniej powodów jedno z ciekawszych miast zachodniego Mazowsza. Na początku XIX wieku powstała tu fabryka lniarska. Od nazwiska francuskiego inżyniera, Filipa de Girarda, pochodzi nazwa miejscowości. Filip był utalentowanym człowiekiem i pierwszym technicznym dyrektorem zakładu. Wynalazł maszynę do mechanicznego przędzenia lnu. Pierwszy raz zastosowano ją właśnie w żyrardowskiej fabryce. To był początek rewolucji procesu produkcyjnego tkaniny.
Żyrardów, położony między Łodzią a Warszawą, to z kilku co najmniej powodów jedno z ciekawszych miast zachodniego Mazowsza. Na początku XIX wieku powstała tu fabryka lniarska. Od nazwiska francuskiego inżyniera, Filipa de Girarda, pochodzi nazwa miejscowości. Filip był utalentowanym człowiekiem i pierwszym technicznym dyrektorem zakładu. Wynalazł maszynę do mechanicznego przędzenia lnu. Pierwszy raz zastosowano ją właśnie w żyrardowskiej fabryce. To był początek rewolucji procesu produkcyjnego tkaniny.
Żyrardów, położony między Łodzią a Warszawą, to z kilku co najmniej powodów jedno z ciekawszych miast zachodniego Mazowsza. Na początku XIX wieku powstała tu fabryka lniarska. Od nazwiska francuskiego inżyniera, Filipa de Girarda, pochodzi nazwa miejscowości. Filip był utalentowanym człowiekiem i pierwszym technicznym dyrektorem zakładu. Wynalazł maszynę do mechanicznego przędzenia lnu. Pierwszy raz zastosowano ją właśnie w żyrardowskiej fabryce. To był początek rewolucji procesu produkcyjnego tkaniny.
Druga połowa XIX wieku to okres rozkwitu Żyrardowa. Fabryka pod pieczą dwóch niemieckich przemysłowców – Karola Hiellego i Karola Augusta Dittricha – szybko stała się jednym z największych i najnowocześniejszych zakładów lniarskich ówczesnej Europy. Nowi właściciele postarali się również o jak najlepsze zagospodarowanie terenu wokół. Skrupulatnie zaprojektowana osada fabryczna zachowała swój wyjątkowy charakter do dziś. W samym centrum miasta rozgościł się niemal sześciohektarowy park. Po tym właśnie parku lubią przechadzać się Dorota i Tomek.
Czerwona cegła, monumentalne fabryki, robotnicze osiedla – oboje rozkochali się w industrialnym klimacie miasta. Zamieszkali w pofabrycznym lofcie, którego urządzenie powierzyli architektce wnętrz, Justynie Smolec. Byli jednymi z pierwszych, którzy zdecydowali się na zakup lokalu w rewitalizowanej przędzalni. Imponująca wysokość pomieszczeń, ceglane ściany, oryginalne detale architektoniczne, z wielką pieczołowitością dobrane dodatki i designerskie cacka - to tworzy estetykę miejsca. Z rozmysłem podkreślono również dawny charakter budynku, bo przecież historia zabytkowej fabryki w wielkim stopniu przyczynia się do wyjątkowej aury panującej w mieszkaniu.
W loftach eksponuje się przestrzeń, surowe materiały i elementy konstrukcyjne budynku. Podziały zostają zniesione. Antresola z ażurową balustradą i jednolita w całym lofcie podłoga podkreślają przestronny charakter wnętrza. Części dziennej nie dzielą żadne ściany. Z salonu do sypialni i gabinetu prowadzą ogromne drzwi. Gdy się je rozsunie – można podziwiać loft i jego spójną stylistykę w pełnej krasie.
W industrialnych pomieszczeniach wyśmienicie czują się stalowe, przesuwne drzwi. Grzejniki „Charleston” ogrzewają to techniczne wnętrze. Oryginalnym pomysłem projektantki jest biurko wykonane z dawnej maszyny przędzalniczej. W łazience na nowoczesnej, wodoodpornej tapecie obejrzeć można schematy konstrukcyjne maszyn włókienniczych, które sto pięćdziesiąt lat temu wykorzystywano w fabryce. To ukłon w stronę historii miejsca. Zamiast płytek na ścianach – płyty z przezroczystego poliwęglanu, które tworzą również ściankę prysznica. Aneks kuchenny z bezuchwytowymi szafkami zlokalizowano pod antresolą. Pierwsze skrzypce gra tu grafika komputerowa, która przepływa przez fronty szafek oraz blat i wchodzi na ścianę, tworząc niesamowity efekt. Splot linii wibruje w oczach. Obok jadalnia – okrągły stolik do spożywania posiłków.
Kolory to połączenie szarości ścian i podłogi z czerwienią cegły. Betonowe parapety i popielata zaprawa murarska spinają całość.
Lofty z założenia nie powinny być gęsto obłożone przedmiotami i meblami. Z drugiej strony w zbyt dużej pustce przestrzennej można łatwo zgubić domowy klimat i stworzyć wnętrze surowe, nieprzyjazne. Projektantka przy aktywnym udziale właścicieli poradziła sobie z tym dylematem poprzez przemyślany dobór każdego elementu wystroju. Lekka i delikatna lampa z karteczek papieru, rzeźby i płótna, klasyczne ikony designu, takie jak sofa i fotel „Barcelona” Miesa van der Roche czy krzesła Charlesa i Ray Eamsów oraz awangardowe drobiazgi – całość osadzona w dawnej fabryce, w której kiedyś stały krosna.