Japońska filozofia należy do idei odwołujących się do najgłębszych prawd o ludzkiej naturze. Dotyka najczulszych strun duszy, oferując człowiekowi wartości, jakich najbardziej potrzebuje. Jej założenia są jednocześnie bardzo proste. Bez zbędnego patosu mówią o codziennym życiu, wskazując drogę wiodącą do szczęścia i satysfakcji. Ich przejawy znajdujemy też w sztuce użytkowej, na czele z kintsugi – obecnie modnym w świecie designu nurtem.
Mowa o słynnej technice naprawiania zniszczonych przedmiotów, szczególnie wykonanych z ceramiki, za pomocą klejącej mieszanki z laki i złota. W tym przypadku nie chodzi o ukrywanie śladów spękań, ale wręcz przeciwnie – pieczołowite ich wyeksponowanie. Szlachetne blizny spajające odłamki w całość dodają naczyniom czy bibelotom majestatu, którego na próżno szukać u lśniących nowością produktów. Autentyczność oraz bogata historia są w tym przypadku po stokroć cenniejsze i atrakcyjniejsze niż nieskazitelność. Skąd takie przekonanie?
FOTO: © LIA_T / SHUTTERSTOCK.COM
NAPRAWIANIE Z DUSZĄ
Wszytko zawiera się w japońskiej filozofii, która zamiast perfekcji stawia na naturalność, afirmuje zgodę na starzenie i przemijanie, a także pojawiające się na meandrach życia przeszkody. Nie należy z nimi na siłę walczyć, ale z pokorą przyjmować to, co przynosi los, czerpać z tego naukę i szczycić się zebranym doświadczeniem. To znajduje odzwierciedlenie w projektach kreowanych według tradycyjnej sztuki kintsugi, nazywanej też kintsukuroi, co tłumaczy się jako „naprawianie złotem”. Bruzdy wypełniane cennym kruszcem porównuje się do przepracowywania trudnych przejść oraz gojących się życiowych ran. Stłuczona materia z kolei symbolizuje ludzką egzystencję lub duszę o niepospolitej wewnętrznej sile. Dzięki temu rzemieślnicza technika zyskuje głębszy wymiar. Ta idea silnie wiąże się z wnętrzarskim nurtem wabi-sabi, który odżegnuje się od konsumpcjonizmu, hedonizmu, a przede wszystkim poszukuje piękna w tym, co niedoskonałe, stawiając naprawę wysoko ponad wymianę. Japońscy mistrzowie porcelany już wieki temu wiedzieli, jak za pomocą mieszanki żywicy i kosztownego surowca przekuć mankamenty w atut. W efekcie powstają zjawiskowe przedmioty o niepowtarzalnym charakterze. Przecież nie ma takiej możliwości, by dwa ceramiczne detale pękły w dokładnie tych samych miejscach, a następnie zostały naprawione w identyczny sposób. Ta unikalność, a także idący w ślad za nią prestiż stały się inspiracją dla współczesnych designerów, którzy ze złotych żyłkowań uczynili modny dekoracyjny deseń zdobiący szereg prestiżowych kolekcji z segmentu premium.
FOTO: © PHOTOBEARD / SHUTTERSTOCK.COM
POŁĄCZYĆ TO, CO W KAWAŁKACH
Metoda sklejania fragmentów jest często jedynym słusznym rozwiązaniem w sytuacji, gdy stłucze się sentymentalna pamiątka lub antyk z porcelany. Według filozofii wabi-sabi takie wypadki w żadnym razie nie są wystarczającym powodem do pozbycia się ważnego dla nas przedmiotu. Wręcz przeciwnie, kintsugi pozwala ponownie wprowadzić je do użytku – przywrócić do życia. Mało tego, choć poddane ratunkowej obróbce prezentują się zgoła odmiennie niż wcześniej, zyskują jeszcze większą rangę w gronie posiadanych przedmiotów. Fakt, że zostały poddane dekoracyjnej renowacji, najlepiej świadczy przecież o wartości, jaką sobą reprezentują oraz ich dużym znaczeniu dla właściciela. Z drugiej strony, ozdobna technika znajduje zastosowanie także jako wynik celowego działania, a więc świadomego tłuczenia nowych wyrobów tylko po to, aby upiększyć ich powierzchnię złotymi żyłkowaniami. Dzięki temu zyskują charakter, niepowtarzalny urok, a także imitują dodatki nadszarpnięte autentycznym zębem czasu.
FOTO: © PHOTOBEARD / SHUTTERSTOCK.COM
BLIZNY ŹRÓDŁEM DUMY
Proces renowacji pękniętego lub rozsypanego w drobny mak przedmiotu jest bardzo precyzyjny i czasochłonny, ale dzięki temu naprawione elementy zyskują nowy blask. Wszystko dzięki materii spajającej ceramiczne odłamki stosowanej w tym celu od wieków. Tradycyjnie wykorzystuje się do tego celu mieszankę roślinnej laki, czyli żywicy pozyskiwanej z sumaka lakowego, a także domieszki szlachetnego kruszcu – przede wszystkim złota. Rzadziej stosuje się miedź, brąz, srebro czy platynę. Zastygnięta maź tworzy mieniące się w świetle żyłkowania, obrazujące skalę zniszczeń, jakich doznał dany obiekt. Czasem to niewielki ubytek, a innym razem znaczna wyrwa w strukturze. Jedno jest pewne – wynikiem tej metody są wyłącznie szlachetne blizny, będące dla ceramiki tym, czym doświadczenia dla człowieka – powodem do dumy.
FOTO: © PHOTOBEARD / SHUTTERSTOCK.COM