Wnętrza

Prezentacje

W poszukiwaniu duszy...

Tekst Maciej Szwec • Zdjęcia Zbigniew Latos

2012-12-17
W poszukiwaniu duszy...
W projektowaniu wnętrz dużych domów i rezydencji często trzeba dokonać selektywnego wyboru, co ma stanowić ich niepowtarzalność, indywidualizm, jednym słowem – duszę. W sukurs przychodzą zainteresowania, pasje, hobby samych inwestorów, które właściwie wkomponowane we wnętrzu nadają mu oryginalny charakter. To miłe, gdy można jednym słowem określić klimat domu gospodarzy. Dom podróżników, kolekcjonerów sztuki, książek, czy nawet „białej rękawiczki” . Po wizycie w takim domu na długo zostaje w pamięci jego obraz, obraz symbiozy właściciela z wnętrzem.



W prezentowanym domu „oś”, wokół której budowane jest wnętrze, stanowi ogród otulający dom, wydzielający przez wprowadzone skarpy zaciszną enklawę zieleni z szumem kaskad wodnych i śpiewem ptaków. Jego kontynuację stanowi ogród zimowy, który wdzierając się szklarnią w architekturę, dzieli rezydencję na część rekreacyjną oraz mieszkalną.

Bardzo wysoko przez inwestora została postawiona poprzeczka przy doborze unikalnych, niepowtarzalnych okazów roślin, a osiemdziesięcioletni krzew winorośli w pobliżu tarasu, dyskretnie ujawnia kolejną pasję pana domu – wino. Projektowanym wnętrzom pozostało jedynie pokłonić się takiemu otoczeniu, czego wyrazem są duże przeszklenia, a trzy konstrukcyjne ściany, kominkowa, ogrodu zimowego i klatki schodowej obłożone mozaiką kamienną, w odbiorze bardziej integrujące się z ogrodem niż wnętrzem, podkreślają przenikanie przestrzeni otwartych i zamkniętych.


Pozostałe ściany części mieszkalnej są pomalowane w kolorach ziemi, w bardzo ograniczonej gamie. Podłoga, to płytka trawertynowa w trzech fakturach, strukturalnej – basen, matowej- komunikacja i polerze- living, kuchnia. Drewno użyte we wnętrzu to teak – jako materiał bardziej kojarzący się z tarasami i pokładami jachtów niż z wnętrzem. Konsekwentnie, ale w różnych technologiach występuje jako podłoga livingu, trap w ogrodzie zimowym, schody, zabudowa jaccuzi oraz fragment plaży w basenie. Meble livingu, choć bardzo ascetyczne, niosą w sobie dyskretny urok wygody, doskonałych materiałów i perfekcyjnego detalu. Całość zwieńczona rampą oświetleniową na wysokości około 8 metrów, nawiązującą do ramp teatralnych, z zamontowaną baterią opraw, które dają nieskończone możliwości użytkowe i budowania nastoju.



Kuchnia znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie jadalni. Obszerna, ze spiżarką, stołem śniadaniowym oraz telewizorem. Z powodu ograniczonego dostępu światła do pomieszczenia została zastosowana tu kolorystyka jasna. Blat został wykonany z kamienia naturalnego, fronty zaś okleiną wanilia i szary dąb. Sprzęt to stal nierdzewna w nietypowym Nordic Ice.


W bliskim sąsiedztwie kuchni i livingu znajduje się gabinet Pana domu. Miejsce strategiczne, z którego jest wgląd w najważniejsze części rezydencji, dodatkowo wsparty centralą sterowania i monitoringu. To miejsce wyciszone zarówno w formie, jak i kolorze. Znajduje się tu dyskretnie podświetlona biblioteka, niewielkie biurko oraz wygodny fotel. Na ścianach wiszą portrety rodzinne. Zastosowane tu materiały to szara skóra. W tym samym kolorze są elementy konstrukcyjne biblioteki, teakowa podłoga i jej pozostałe części. Rodzina opraw oświetleniowych jest w zasadzie „bez formy”. Całość otoczona została ścianami w kolorze butelkowym. Gabinet łączy dwie różne części domu.


Część całkowicie prywatną z częścią ogólną, lub inaczej mówiąc dzienną i nocną. Wewnętrzny korytarz prowadzi do sypialni, mijając garderobę oraz łazienkę. To największa i najwygodniejsza łazienka domu. Wanna, bidet i WC tworzą wspólny aneks, oddzielony wolnostojącą ścianą prysznica od części natryskowej i stanowiskiem dwóch umywalek. Taki układ funkcji daje łazience dużą elastyczność użytkowania, bez skrępowania drugiej osoby. I tu konsekwentnie użyta jest płytka trawertynowa – matowa na podłogę, w połysku na ściany, a dopełnieniem wszystkiego jest płytka z tej samej rodziny o rdzawym odcieniu zastygłej lawy.
Stąd już krok do sypialni, najbardziej urokliwego miejsca domu. Przez duże narożne okna tarasowe widać najpiękniejszą część ogrodu z kaskadą wodną oraz najdłuższą jego perspektywą. Kolorystyka nieznacznie się zmienia, szarość gabinetu przechodzi w delikatniejszą szarość mebli, a kolor lawy zmienia się w barwę wrzosu i wyblakłych róż.


Dużo miękkich wykończeń, zarówno w meblach tapicerowanych jasnoszarą skórą, jak i na podłodze na wykładzinie z naturalnych materiałów o odcieniu wyblakłych wrzosów. Komody, toaletki wykonane zostały ze szkła o odcieniu skóry. Matowe białe lampy i tym razem o mało określonej formie, bardziej kojarzące się z rzuconym do góry welonem niż z klasyczną lampą, uzupełniają romantyczne założenia projektowe, wnętrza pełnego wspomnień, choć czasami trochę wyblakłych, ale ciągle ciepłych, przytulnych oraz żywych. Bezpośrednio z sypialni znajduje się wejście do dużej garderoby. Opuszczając to skrzydło domu, bo w końcu to strefa prywatna, wracamy do części centralnej, czyli ogrodu zimowego. Podłoga to zawieszona konstrukcja z modułami trapów tekowych, poniżej z miejscem na donice, ogrzewanie, pompy i pozostałe rozwiązania techniczne, które niekoniecznie są piękne, a muszą jakoś istnieć. Choć i tu nie ma miejsca na jakąkolwiek prowizorkę. To przestrzeń z położonymi płytkami, wygodna do zmywania, urządzenia są starannie zmontowane i zabezpieczone. Ogród oprócz wyjątkowych okazów roślin posiada kaskadę, która poza względami estetycznymi nawilża dodatkowo powietrze. „Żywa woda”, delikatnie spływająca z wysokiej na ponad 4 metry konstrukcji z profili i siatki stalowej o specjalnie przygotowanym splocie, spływa do niecki wykonanej ze szkła i podświetlanej od wewnątrz kolorami tęczy, co pozwala na tworzenie różnych nastrojów. A wszystko to na tle wspomnianej wcześniej mozaiki. Tu znalazło się miejsce na niewielki stolik, przy którym można się delektować nie tylko kawą, ale szumem wody, sąsiedztwem naturalnego ogrodu, basenu, orientalnych roślin.



Na styku ogrodu zimowego i livingu zlokalizowano węzeł komunikacyjny. To schody prowadzące od piwnicy na piętro. W części piwnicznej są wykonane z trawertynu, powyżej stopnice teakowe montowane do ściany konstrukcyjnej obłożonej mozaiką kamienną.W sąsiedztwie węzła znajduje się toaleta dla gości. Czołowa ściana z dużych płytek jest w kolorze bazaltu polerowanego, pozostałe konsekwentnie - trawertyn. I choć na pierwszy rzut oka widać jedynie stojącą umywalkę i WC, to w ścianach zamontowano prawie niewidoczne systemowe wyposażenie z miejscem na ręczniki, papier, szczotkę, gniazda, etc. Ascetyczna rama lustra z własnym oświetleniem, daje komfort bezcieniowego przeglądania się. Całość sterylnego wnętrza zaburza witraż - w wąskim świetliku, na całą wysokość wnętrza. To on wprowadza kolor ślizgający się miękko po szarej ścianie. I choć jest w tym miejscu ze względów głównie praktycznych (miejsce odosobnienia), to jest przykładem połączenia funkcji (izolacji optycznej) z walorem estetycznym. Okno jest jednocześnie częścią całego cyklu witraży elewacji frontowej. Agnieszka Latos – Madej, perfekcyjnie przeniosła w zaczarowany świat witraży intencje wnętrzarskie. Gdy minie się klatkę schodową z jednej, a ogród zimowy z drugiej strony, otwiera się przestrzeń basenu. Założeniem były bardzo pasywne działania plastyczne podkreślające samą nieckę basenową, która mozaiką rozlewa się na plażę, by znaleźć źródło w niewielkiej kaskadzie niknącej w linii horyzontu. Tak powstały „pejzaż” rozbudowany stopniowo z układu horyzontalnego do wertykalnego, łączy się z naturalną zielenią ogrodu zimowego. Ta kulminacyjna ściana szkła, za którym widać orientalny ogród w tle z naturalną kaskadą, jest kontynuacją zgrafizowanego obrazu uzyskanego za pomocą delikatnego reliefu kilkunastu rodzajów i kolorów płytek ceramicznych. Na drugim końcu basenu - plaża z teakowym pomostem i jacuzzi zabudowane podobnie. Tą część basenu dzieli od sali fitness szklana ściana. Pomieszczenie z wielkim narożnym przeszkleniem, ukazującym kolejną magiczną część ogrodu, wyposażone jest w sprzęt najnowszej generacji do odnowy biologicznej. Znalazły tu miejsce bieżnia, rower, atlas, każde wyposażone w komputer, oraz klasyczna drabinka. Telewizor, który ma możliwość poziomego przemieszczenia vis a vis sprzętu, z którego właśnie się korzysta. Wykorzystano tu wykładzinę dywanową o specjalnym przeznaczeniu, a całość jest utrzymana w ciepłych szarościach. Sala ma swoje zaplecze, gdzie mieści się szatnia, sauna sucha, mokra, toaleta i natrysk, a wszystko to w układzie zachowującym intymność.


Opuszczając strefę basenu i rekreacji, wrócić trzeba do klatki schodowej, a nią na piętro. Antresola okalająca living prowadzi do pokoi gościnnych. Przystając na chwilę, można rzucić okiem na całość i przyjrzeć się koronom roślin w ogrodzie zimowym. Pokoje gościnne, w zwierciadlanym odbiciu, chyba dla żartu zostały zróżnicowane na ciepły i zimny, by dać gościom wybór. Konsekwentnie wyposażone w meble w tonacji ścian - w zimnym szklane, w ciepłym z fornirem w gamie. W obydwu duże szafy, na wypadek rezydencji. W pobliżu pokoi garderoba na pościel i walizki, łazienka z pełnym węzłem sanitarnym.
W przeciwnym skrzydle piętra znajduje się sala bilardowa, a za nią sala kinowa. Obydwie sale to w zasadzie odzyskana przestrzeń pomiędzy basenem a dachem (całkiem spora), której nadano charakteru klubowego. Poza pełnowymiarowym stołem jest tu miejsce na barek, lodówkę, telewizor, kije i kilka przytulnych enklaw dla obserwatorów. Po obu stronach barku są wejścia do sali kinowej, poddanej przede wszystkim reżimowi akustyki.


Poziom obydwu sal oddziela od poziomu wejścia szklana balustrada, która ze względów bezpieczeństwa –sygnalizacyjnie, jak i stylistycznie – została wyposażona w przyklejone wielkie soczewki, powodujące zmianę obrazu i nawiązujące do bil. Przenosząc się do poziomu piwnic, można wejść do dwóch równie fascynujących miejsc. Jednym jest serce całego domu, gdzie mieszczą się rozdzielnie, pompy, wymienniki, technika basenowa, sterowniki, co w całości wygląda jak kadr z filmu sf. Drugim miejscem jest... piwniczka na wino, miejsce darzone szczególną estymą przez Pana domu. Specjalnie przygotowane pomieszczenie o odpowiednich parametrach temperatury i wilgotności tonie w mroku, a odpowiednie światło pozwala jedynie na odczytanie winiet. Niekończące się rzędy specjalnie konstruowanych półek, z konsekwentnie rozliczonym rytmem butelek i wtopionymi w mrok podparciami. Można tu jednak znaleźć miejsce na wygodne przycupnięcie na krzesłach wyplatanych rafią, rodem z prowansalskich wiosek przy niewielkim prostym ługowanym stoliku, by delektować się zamkniętymi w szło pejzażami winnic całego świata. By podkreślić kolekcjonerską powagę i ujawnić duszę pomieszczenia, ścianę, przy której można posiedzieć, rozświetla delikatnie witraż z dyskretnie wplecionym logo właściciela.

Z żalem opuszcza się takie miejsce, ale to już koniec wędrówki po wnętrzach rezydencji, w poszukiwaniu duszy, klimatu pomieszczeń, ujawniających w jakiejś części zamiłowania właścicieli obdarzonych własnym wnętrzem. I tak metafizycznie przenikają się dusze domów z duszami ludzi.



Wspaniała atmosfera twórczej pracy możliwa była dzięki osobie inwestora, Pana Emila Karwana . Jasno określił oczekiwania, zarówno w zakresie architektury, jak i wykończenia. Perfekcja detalu stanowiła priorytet, pozostawiając stosowny czas na realizację. Jakość niejednokrotnie żąda cierpliwości, co w pełni było zrozumiałe dla Pana domu. Bryła budynku ascetyczna, przejrzysta i klarowna, to zasługa architektów Darii i Tomasza Sulimierskiego - z firmy DST w Bielsku Białej.