Lifestyle

Podróże

Wyspa o głowie lwa

Tekst Filip Jędruch Special Trips • Zdjęcia Special Trips

2013-08-21
Wyspa o głowie lwa

By poczuć się jak James Bond nie trzeba jeździć motocyklem po dachach tureckiego bazaru lub brać udziału w strzelaninach. Wystarczy odwiedzić miejsce, w którym można się zaszyć i leniwie obserwować zachód słońca na wspaniałej plaży, popijając mrożoną herbatę.

Singapur, bo o nim mowa, to turystyczny strzał w dziesiątkę. To pięciomilionowe miasto-państwo, którego całkowita powierzchnia jest zbliżona do powierzchni Warszawy. Leży na wyspie, więc miejsca do wypoczynku nad wodą nie brakuje. Częścią kraju są też okoliczne wysepki, w tym malownicza Sentosa, można więc „zwiedzać” plaże, delektując się zwrotnikowym klimatem.

 

 

 

W przeszłości Singapur był jedną z brytyjskich kolonii oraz należał do Federacji Malezji, z której wystąpił, stając się suwerennym, niepodległym krajem. To obszar nastawiony na turystykę, ale także  miejsce, gdzie obcokrajowcy przyjeżdżają by pracować. Nie powinno to dziwić, wszak Singapur jest, zaraz po Japonii, najbardziej rozwiniętym państwem Azji. Bardzo wysoki współczynnik PKB na mieszkańca, intensywny rozwój gospodarczy i tytuł czwartej finansowej stolicy świata (po Tokio, Nowym Jorku i Londynie). Te fakty mówią same za siebie – to kraj, który cały czas dynamicznie się rozwija.

 

 

 

KLIMAT Z OKOLIC RÓWNIKA

Gdy za oknami pada śnieg warto uciec do egzotycznych miejsc. Marzenia o odrobinie ciepła można spełnić przemieszczając się 10 000 kilometrów na południowy wschód od Polski. Singapur położony jest niewiele ponad 100 kilometrów od linii równika, więc dominują temperatury rzędu ponad trzydziestu stopni w ciągu dnia i tylko o klika stopni mniej w ciągu nocy. Przy dłuższym pobycie może się to stać męczące lub... można się przyzwyczaić. Mieszkańcy radzą sobie z upałem za pomocą wszechobecnej klimatyzacji. Stąd też tłumy, które cały czas maszerują przez niekończące się centra handlowe. Wszyscy łakną choć odrobiny wytchnienia, w chłodzie klimatyzowanych hal.

 

 

 

ATRAKCJE

 

Singapur jest określany mianem miasta-lwa, od połączenia dwóch słów: „singa” (lew)  i „pura” (miasto). Stąd też wygląd znanego, utożsamianego z Singapurem, Merliona – pół-lwa, oraz, z racji na rybackie korzenie miasta, pół-ryby. Ośmiometrowy posąg tego mitycznego stworzenia, to jedna z atrakcji turystycznych, która mieści się w parku nazwanym na jego cześć.

Drugim, najbardziej popularnym, określeniem jest miasto ogrodów. To właśnie one, wraz z ogrodem zoologicznym, zapierają turystom dech w piersiach. Zoo jest znane w całej południowej Azji, można tam zobaczyć mnóstwo niespotykanych gatunków zwierząt, a nawet wybrać się na nocne safari! Ogród botaniczny, w którym w weekendy odbywają się występy artystyczne to idealna przeciwwaga dla zatłoczonej dzielnicy handlowej - Orchard Road. Dla fanów motoryzacji idealna będzie wizyta na torze Marina Bay Street Circuit, gdzie co roku odbywa się wyścig Grand Prix Singapuru Formuły 1.

 

 

 

MIEJSCE WIELOKULTUROWE

 

W Singapurze dominują Chińczycy, ale spotkamy tam także Malajów, Hindusów, no i oczywiście wszędobylskich Europejczyków. Jeśli chodzi o miasto to jest tam zarówno China Town jak i część zwaną Małymi Indiami. Nie można narzekać na brak knajpek, w których można zjeść. Niemal na każdym kroku są restauracje i ich tańsze odpowiedniki, wszystkie serwujące wyśmienite dania azjatyckiej kuchni.

Opowiadając o Singapurze nie sposób pominąć kilku istotnych faktów, dość niezwykłych – patrząc z perspektywy mieszkańca Polski. To azjatyckie państwo jest bardzo, bardzo czyste. Podczas spaceru po mieście nikt nie może wyrzucić nawet papierka na ulicę, a jedzenie np.: w metrze, jest zabronione. Wszystko pod groźbą niemałej kary pieniężnej. Oprócz tego woda z kranu nadaje się do spożycia i wytępiono komary, które w tym klimacie, wprost chmarami, atakowałyby turystów. To wszystko nadaje temu miejscu egzotycznego kolorytu, w nieco innym wymiarze.

 

 

 

SENTOSA

 

Ze wspomnianych już wcześniej, pobliskich wysp wyróżnia się Sentosa. To obowiązkowy punkt na mapie każdego turysty, który szuka wrażeń w mieście lwa. Oprócz podziwiania wspaniałych widoków można tu także wybrać się na zakupy, do któregoś z ekskluzywnych butików lub pograć w kasynie. „Na plażach można wypożyczyć sprzęt, a w przerwie między graniem w piłkę lub szaleństwa na skuterze wodnym, można spacerować po Butterfly Park & Insect Kingodom, podziwiając 50 gatunków motyli i 3000 rzadkich okazów owadów” – mówi Joanna Jasińska, właścicielka biura podróży luksusowych Special Trips – „To prawdziwa rajska wyspa, gwarantująca niezapomniane wrażenia”. Sentosa to kurort, który odwiedza pięć milionów turystów w ciągu roku. Znajdują się tu pięciogwiazdkowe hotele i pola golfowe, czyli nawet wymagający goście znajdą dla siebie miejsce i rozrywkę. Sentosa, tak jak cały Singapur, jest więc miejscem dla każdego.