Ile wnętrz, tyle lamp, kombinacji, stylów, pomysłów czy rozwiązań technicznych. Każdy z nas kieruje się w wyborze oświetlenia bardzo różnymi kryteriami. Sam wygląd, kształt, styl czy wielkość lampy to nie wszystko. Istotne jest także samo źródło światła, czyli żarówka! Wszyscy to wiemy, ale nie zawsze pamiętamy, że rodzaj żarówki oraz technologia i moc mają kluczowe znaczenie dla końcowego efektu, jaki chcemy osiągnąć. Pierwsze zachwyty oświetleniem energooszczędnym szybko opadły ponieważ blade światło często długo rozgrzewająca się żarówka i dużo wyższa cena nie były wystarczającym argumentem do czasu uwolnienia cen energii i urealnieniu wysokości rachunków za nią. Jednak nie wszyscy klienci kierują się tylko kryterium oszczędności pieniędzy. Społeczeństwo jest coraz bardziej świadome i ludzie często oszczędzają energię z innych pobudek, takich jak na przykład światopogląd proekologiczny. Żarówki się zmieniają, energooszczędne już się tak długo nie rozgrzewają i są coraz tańsze, a producenci wprowadzają kolejne innowacje takie jak np. oświetlenie ledowe czyli z angielska Lighting Emitting Diode - dioda elektroluminescencyjna. Początki były trudne słabe natężenie światła, wysoka cena i mała dostępność ale teraz „ledy” spowszedniały i znajdują coraz szersze, bardziej dostępne cenowo zastosowanie. Ciekawe, co będzie kolejnym hitem technologiczno-energetyczno-stylistycznym.
Wracając do samych lamp, to one tak naprawdę nadają ostateczny styl wnętrzu, uzupełniają go i nadają całości końcowy efekt. Lampy stołowe, podłogowe, wiszące, żyrandole i kinkiety dają duże pole do popisu. Warto eksperymentować ze światłem, gdyż to ono powoduje, że wnętrze staje się przytulnym zakątkiem do relaksu, dobrze doświetlonym miejscem pracy czy gwarantującym spokojny sen – buduarem. Jeśli chodzi o generalne trendy to aktualnie Europa „uspokoiła się” z dużą ilością kolorów w oświetleniu. W bieżących kolekcjach przeważa czerń, biel, szarości oraz chrom, ewentualnie złoto. Z własnych obserwacji rynku, pobytów na ważniejszych targach w Europie rysuje się taki oto obraz. Po pierwsze, dzisiaj, żeby osiągnąć wysoką cenę, trzeba albo zaszokować, albo zastosować drogą ekskluzywną technologię lub materiały, lub po prostu być drogim, liczącym się na rynku brandem. W tym ostatnim przypadku trzeba liczyć się z „naśladownictwem”, a mówiąc wprost - z chińską lub inną dalekowschodnią kopią coraz częściej mało odbiegającą od oryginału. Na lampie w końcu ani się nie leży, ani nie siedzi - ona ma po prostu świecić i tyle. Pytanie tylko, jak świeci. I czy osiągamy zamierzony przez nas efekt we wnętrzu. Oświetlenie można by podzielić na kilka podstawowych kategorii, które wynikają głównie ze stylistyki i grupy docelowej klienta. Po pierwsze, jest to produkt masowy z sieci handlowych nierzadko drogi, a wcale nie wyszukany pod względem jakości i stylu. Tych produktów sprzedaje się oczywiście najwięcej i dystrybutorzy prześcigają się w coraz to nowszych propozycjach, ponieważ my, Polacy, uwielbiamy spędzać weekendy w centrach handlowych. Każda większa sieć handlowa przytłacza swoim stoiskiem z oświetleniem i tak naprawdę tylko od naszej świadomości i zdecydowania lub od umiejętności sprzedawcy, który potrafi wysłuchać klienta, zależy czy wyjdziemy zadowoleni z zakupu. Niejednokrotnie te same lub nawet identyczne produkty znajdziemy w kilku miejscach równocześnie, lecz nie zawsze w tych samych cenach, bo przecież są… promocje! Druga grupa to produkty z kategorii „coś z niczego”, czyli bierzemy słomki do napojów, worki, karton, papier, sznurek lub coś, co wpadło nam właśnie w ręce i robimy sobie lampę. Jesteśmy przy tym ekologiczni, kreatywni i dizajnerscy. Dlaczego nie. Najważniejsze, żeby się dobrze bawić, i żeby nam się podobało, a każdy projekt można zmodyfikować, ulepszyć czy z czasem po prostu zmienić. Niejednokrotnie z takich domorosłych pomysłów korzystają znani producenci, wykorzystując najciekawsze pomysły przy projektowaniu własnych produktów. Lampy z butelek, filiżanek, gałęzi czy innych przedmiotów ozdabiają już niejedno wnętrze.
Kolejna kategoria to produkt z tak zwanej górnej półki, czyli drogie lampy wykonane z wyszukanych materiałów oraz z zastosowaniem nowatorskich technologii. Często pod takimi projektami podpisują się znani projektanci, bo to dla tej grupy docelowej prestiż jest bardzo ważnym elementem. Najbardziej znani to Philippe Starck, Tom Dixon, Karim Rashid, Jaime Hayon czy Patricia Urquiola, których projekty są najczęściej kopiowane. Do kolejnej kategorii zaliczyć możemy wszelkiej maści antyki, czyli tak zwane przedmioty z duszą i to te kupione u znanych antykwariuszy oferujących prawdziwe rasowe lampy z przed lat, jak i te zdobyte na portalach zakupowych czy weekendowych bazarach. Grunt to nie przepłacić, co nie zawsze się udaje. Dobrze jest się najpierw zorientować w cenach, choć spontaniczne zakupy często dają dużo satysfakcji i frajdy. Niejednokrotnie możemy zdobyć prawdziwy rarytas, ale odrobina wiedzy nie zaszkodzi. W następnej grupie umieściłbym produkty tak zwane stylizowane, a to bardzo szeroki wachlarz, począwszy od lamp w stylu pałacowym, a więc żyrandoli i kandelabrów, które po pierwsze wykonane są z tańszych, lżejszych i bezpieczniejszych materiałów, takich jak akryl czy poliwęglan, co nie umniejsza ich wartości użytkowej i efektu wizualnego. Wiele lamp producenci stylizują na produkty z poprzedniej epoki. Dobrym przykładem będzie tutaj nieznana szerokiej publiczności lampa z przeciwwagą z lat 40-tych, starej brytyjskiej manufaktury Horstmann&Hadrill, której zakup w oryginale wiąże się dziś z wydatkiem ponad 600 funtów brytyjskich. Zasadniczo chyba każda epoka znalazła swoje odzwierciedlenie w nowożytnych projektach oświetlenia i tylko od naszej inwencji zależy, w co wyposażymy nasze wnętrze. Uważam, że ciekawym i niekoniecznie drogim pomysłem jest znalezienie producenta lub wykonawcy, który podjąłby się wykonania oświetlenia pod nasze dyktando, w stylu, wymiarach i kolorystyce odpowiadającym naszym gustom i pasującym do wnętrza. Interesującym przykładem może być marka Bluckberry, która wykonuje projekty także na zamówienie. Przy doborze oświetlenia najważniejszy jest budżet, świadomość własnych oczekiwań, rodzaj wnętrza, a w konsekwencji nasze dobre samopoczucie i funkcjonalność. Warto kierować się swoim gustem po zebraniu odpowiedniej ilości informacji z rynku i od sprzedawców. Trzeba przy tym pamiętać, że lampa nie jest przecież kupowana na zawsze i kiedyś, przy kolejnym remoncie, można ją zmienić tak, jak zmienia się nasze życie, sytuacja rodzinna, a tym samym potrzeby i oczekiwania użytkowników wnętrza. Jestem zdania, że warto eksperymentować, szukać, dochodzić do własnych wniosków i przede wszystkim bawić się aranżacją własnej przestrzeni do życia czy pracy.