Lifestyle

Hobby

Ciemna strona...

Tekst Marcin Pietrzak

2013-08-20
Ciemna strona...

Facebook stał się stałym, codziennym elementem naszej rzeczywistości i to nic złego, ale pamiętajmy, że z tego portalu korzystają też ludzie z „ciemnej strony mocy”.

Amerykańska policja wyliczyła, że aż 75% złodziei zeznało, że do planowania „włamu” posługiwali się Facebookiem, np. gdy użytkownicy podawali, że teraz są np. na wczasach. Dane amerykańskiej policji są szokujące, a my możemy być pewni, że „nasi” złodzieje są nie gorsi od swoich kolegów z USA. Złodzieje wiedzą, że w tym czasie mają pusty dom „do zrobienia”. Do odrębnej kategorii zaliczają się ludzie, którzy dodatkowo idą złodziejom na rękę i korzystają z funkcji, która pokazuje gdzie są w danym momencie. Tego nie będziemy komentować, ale zastanówmy się –  jeżeli ok. 75 proc. złodziei (czyli ok. co piąte włamanie) dokonuje rozeznania poprzez Facebook, to warto się zastanowić co na nim publikujemy. Nie „spowiadajmy się” kiedy dokładnie wyjeżdżamy na urlop z kim i dokąd. Oczywiście, czasem korci nas, żeby pochwalić się jak duży mamy dom, gdzie, co w nim mamy i jaki „wypasiony” samochód przed nim stoi, ale lepiej się od tego powstrzymać.

 

facebook może być wykorzystywany przez przestępców

 

Jest oczywiste w tej sytuacji, że do Facebooka trzeba podchodzić zdroworozsądkowo, niemniej podsumujmy. Gdy zakładamy konto na „fejsie” nasza strona jest dostępna publicznie, czyli cały świat i okolice, łącznie z Twoją byłą, sąsiadem, nielubianymi kolegami ze szkoły, Twoim szefem i lokalnym złodziejem może poznać Twoje komentarze i dowiedzieć się, np. jaką zupę jadłeś wczoraj.  Każdy myślący człowiek powinien cenić swoją prywatność. Jeżeli już musimy być „publicznie” dostępni, to ujawniajmy jak najmniej informacji osobie. Przyszli pracodawcy, nowo poznane osoby też będą nas „prześwietlać”, dlatego zasada „im mniej, tym lepiej” ma tu swoje znaczenie. Ze zdjęciami swojej córki na plaży z ostatnich wakacji też lepiej się ograniczyć – nigdy nie wiadomo kto je sobie skopiuje, po co i  gdzie mogą trafić. Podstawą wszystkiego jest to, żeby naszymi znajomymi powinny być osoby, które rzeczywiście znamy w „realu”, wtedy mamy jakąś pewność, że nie dzielimy się naszymi danymi z ludźmi nieodpowiedzialnymi. Ta pewność jest oczywiście „jakaś”, gdyż w razie gdy przyjaźń naszego znajomego nagle „osłabnie”, a to się w dzisiejszych czasach zdarza niestety dość często, ten może ze swojego konta pokazać komuś nasz profil, kogo akurat niekoniecznie lubimy… Poza tym, jeżeli ktoś nam kiedyś zrobił z kimś zdjęcie, na którym np. jesteśmy jak to mówią gentelmani „nie w formie” i umieścił na swoim profilu, to wtedy jesteśmy skompromitowani i już nie mamy nad tym kontroli. Jeszcze gorzej gdy ktoś zaznaczy nas na takim zdjęciu – wtedy każdy już wie kim jesteś, na Twoim wizerunku pojawi się rysa i masz problem. Ciekawa rzecz: Nie tak dawno w ustawieniach prywatności była opcja zablokowania innym użytkownikom podglądanie zdjęć i filmów, na których zostałeś zaznaczony. Teraz już jej nie ma… Można tylko zablokować osobę, która oznacza Cię na zdjęciach. O takich rzeczach jak opcja pokazująca, gdzie w danej chwili przebywamy (Facebook Places) pisać nie będziemy, gdyż każdy człowiek posiadający trochę zdrowego rozsądku i „chodzący po ziemi” takiej opcji nie aktywuje. Choć w tym przypadku oczywiście może być różnie np. Mr. Zuckerber i jego ekipa mogą taką opcję sami aktywować, tak jak to było z osią czasu. Pewnego dnia wszyscy zaczęliśmy ją posiadać. Tak po prostu. Kto wie czy za jakiś czas Facebook w naszym smartphonie nie będzie podawał naszej aktualnej lokalizacji nawet bez naszej wiedzy. Dlatego „bądźmy czujni” i jak możemy ograniczajmy się z Facebookiem. 

 

 

Największa „wywiadownia” świata

Szacuje się, że Facebook ma teraz największą bazę danych świata. Każda informacja, którą dzielimy się na tym portalu, jest zapisana na jakimś serwerze. Nawet jeżeli wykasujemy zdjęcie, post, komentarz itd., to te informacje gdzieś zostają. Użytkownicy Facebooka przesyłają 250 mln zdjęć dziennie!!! Tak olbrzymią bazę danych można oczywiście wykorzystać. Nie bez powodu Facebook jest często nazywany największą „wywiadownią” świata.  Niech ktoś powie, która tajna służba nie byłaby zainteresowana czymś takim? Jeżeli spojrzymy na Facebooka pod kątem danych osobowych, to Zuckerberg powinien dostać nagrodę Nobla! – żaden dyktator, ani żadna służba w dziejach ludzkości nie był w stanie pozyskać tak gigantycznej ilości informacji o tylu milionach osób. Powstały w 2004 roku Facebook rozrasta się coraz szybciej – dziś szacuje się wg. oficjalnych danych, że liczba użytkowników portalu ma wynosić ok. 1 miliard. Nawet jeżeli te dane są przesadzone, to i tak mamy do czynienia ze zjawiskiem globalnym. Do tego ludzie sami codziennie te informacje dostarczają: jestem w związku z tym/tą, to są moje dzieci, tu byłem z tym i tym człowiekiem, tu będę, posiadam taki samochód, taki dom, to jest mój przyjaciel, mam takie wykształcenie, pracuję tu i tu, mam takich znajomych. To wszystko przypomina teczkę osobową, do tego aktualizowaną na bieżąco i przez nas samych! Należy uznać, za pewnik, że odpowiednie służby wielu krajów wykorzystują Facebooka, aby się czegoś dowiedzieć – czemu miały by tego nie robić, jeżeli jest to robione dziś przez działy rekrutacyjne wielu firm! Sprawdzają np. czy masz dużo zdjęć z zakrapianych  imprez, potem na którymś etapie rekrutacji pada pytanie, czy czasem nadużywasz alkoholu, a Ty mówisz, że praktycznie jesteś abstynentem i prowadzisz spokojny tryb życia…

 

trzeba uważać na nowe, podejrzane aplikacje na Facebooku

 

Hakerzy

Często mamy do czynienia z czymś takim, jak kradzież tożsamości. Hakerzy mogą włamać się na nasze konto i nieźle „zamieszać”. Nagle nasi znajomi mogą „od nas” usłyszeć teksty o które by nas nigdy nie podejrzewali. Hakerzy także wysyłają specjalne programy dzięki którym włamują się bezpośrednio do naszego komputera, a wtedy możemy już mieć duży problem. Jak to się dzieje? Zwyczajnie. Ściągamy na Facebooku jakąś naszym zdaniem „ciekawą” aplikację. Potem okazuje się, że tę aplikację stworzył jakiś haker i działa ona podobnie jak wszystkie „trojany”.

Jakby nie patrzeć, przy takiej ilości użytkowników i danych, jak mówią fachowcy „wrażliwych” musimy się liczyć z tym, że nadużycia są i będą. Ciekawe, że nikt nie wie w jakim stopniu Facebook wykorzystuje, bądź zamierza wykorzystać zdobyte dane o nas, np. jakie strony, produkty, marki lubimy, a których nie i czy nie zamierza tego odpowiednim firmom sprzedać, bądź udostępnić. Regulamin Facebooka, który mało kto z nas czytał tego nie zabrania. Na pewno w przyszłości będziemy słyszeć nie raz, że dane gdzieś „wyciekły”, tak jak to już miało miejsce w przypadku instytucji państwowych w wielu krajach. Można przypuszczać, że Facebook będzie w przyszłości coraz ciekawszym polem różnego typu działań ludzi z „ciemnej strony mocy” – jeżeli portal przybiera takie rozmiary i rośnie w takim tempie, to nikt i nic nie jest go w stanie właściwie kontrolować – no bo kto i jak skontroluje i zapewni bezpieczeństwo ok. miliardowi ludzi?