Lifestyle

Ludzie

Każdy z samochodów staram się polubić...

Tekst Marcin Pietrzak, Michał Zataj • Zdjęcia Piotr Nurczyński

2013-08-21
Każdy z samochodów staram się polubić...

 Czy czujesz się obecnie najlepszym polskim kierowcą rajdowym?

Przed rajdem nie zastanawiam się, czy jestem najlepszy, ale robię wszystko, by czuć się tak na mecie zawodów (śmiech). Rywalizuję z mocnymi i doświadczonymi kierowcami w Polsce –  wygrywając z nimi w ostatnich latach, udowadniam naszą prędkość na odcinkach specjalnych. Z całym zespołem wkładamy wiele wysiłku, aby jak najlepiej przygotować siebie i samochód do każdego rajdu. Pracuję również nad sobą, jeszcze lepszym przygotowaniem mentalnym, koordynacyjnym i kondycyjnym. Szukam w sobie dodatkowych pokładów szybkości, staram się ciągle doskonalić i odnajdywać dodatkowe sekundy.

 

Czy zgadzasz się z twierdzeniem, że za Twoją karierą stoi przede wszystkim talent, a nie tzw. "plecy"?

Zacząłem całkiem nieśmiało i naturalnie. Podobnie jak moi koledzy z rajdowych tras zdałem prawo jazdy i rozpocząłem starty w imprezach amatorskich, tzw. KJS. Bakcyla rajdowego połknąłem szybko, ale początki były trudne – nie miałem środków na starty, które nawet na poziomie drugoligowych rajdów były dla mnie zbyt kosztowne. Nie chciałem się wycofać. Wiedziałem, że chcę startować w rajdach i miałbym do siebie później żal, że nie zrobiłem wszystkiego, aby to spełnić. Dobre wyniki w rajdach pomogły mi przekonać sponsorów do wsparcia moich startów. Być może dlatego, że byłem i jestem pełen zapału i entuzjazmu. Sam talent – jak twierdzisz – moim zdaniem nie wystarczy. Trzeba naprawdę ciężko pracować, trenować, włożyć masę wysiłku w realizację swojej pasji. Oczywiście jak się ma „to coś”, łatwiej pewne rzeczy przychodzą i zajmuje to mniej czasu. Zapewne lżej jest zawodnikom, którzy od początku mają zabezpieczone wsparcie finansowe. Tym bardziej jednak doceniam to, co osiągnąłem wspólnie z osobami i firmami, które inwestowały we mnie i nadal wspierają mój zespół także, a może i przede wszystkim, teraz.

 

Jak oceniasz kondycję polskich rajdów?

Moim zdaniem od lat jest dobrze i zastanawiają mnie pytania dziennikarzy o to – jakbyście sami nie wierzyli, że idziemy we właściwym kierunku (śmiech). Zapraszam Was serdecznie na jedną z rund Mistrzostw Polski – sami zobaczycie, jak ogromne jest zainteresowanie ludzi, ilu dziennikarzy przyjeżdża, jak wszystko jest zorganizowane. Rajdy są niezwykle widowiskową dyscypliną. Nie jestem obiektywny, bo kocham rajdy, ale widzę po reakcjach wielu osób, po pytaniach, gdzie mogą nas zobaczyć, bo chętnie wybraliby się na rajd. Wszystkich gorąco zachęcam i zapraszam! Jak już raz przyjedziecie, poczujecie te emocje, prędkość, adrenalinę, to, tak jak ja, nie będziecie mogli bez tego żyć!

 

 

Najlepszy i najgorszy moment w Twojej dotychczasowej karierze?

Udany, najlepszy jest taki moment, gdy wiem, że dałem z siebie absolutnie wszystko, gdy jestem zmęczony, wręcz wykończony, ale nawet wtedy mam siłę, a przede wszystkim ochotę do startu w kolejnym rajdzie choćby następnego dnia. Taka wola i motywacja powodują, że tych najlepszych chwil było wiele, to one dały możliwość wywalczenia tytułów Mistrza Polski. Z upływem czasu te piękne momenty zostają w mojej pamięci, a gorsze obracam na swoją stronę, wyciągam wnioski i traktuję jak lekcję do odrobienia.

 

Czy masz plany startów zagranicznych, czy ograniczysz się wyłącznie do startów w Mistrzostwach Polski?

Na tę chwilę mam zapewniony program startów w Mistrzostwach Polski. Jednak na początku tego roku wystartowaliśmy w pierwszej rundzie Mistrzostw Europy w Austrii w Janner Rallye. Po pokonaniu blisko 250 km oesowych zabrakło nam na mecie zaledwie sekundy do zwycięstwa wśród samochodów produkcyjnych. To był piękny początek roku. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że naturalnym kolejnym krokiem są starty w innym czempionacie za granicą. To dałoby mi wiele frajdy, emocji i przede wszystkim nauki oraz rozwoju. Obecnie mam wspaniały zespół LOTOS Rally Team, świetnych partnerów, którzy chcą, abym reprezentował ich właśnie w Polsce.

 

 

Co sądzisz o udziale Roberta Kubicy w rajdach?

Fajnie, że Robert postawił na rajdy i realizuje się w tej dyscyplinie. To wielki kierowca, z dużą determinacją i wolą walki, wzór sportowca. Będziemy mieli okazję wspólnie rywalizować podczas tegorocznego Rajdu Polski. Mam nadzieję, że i Robert i Michał i ja dostarczymy w tym sezonie naszemu wspólnemu sponsorowi – Grupie Lotos – wiele pozytywnych emocji.

 

Czy masz jakiegoś rajdowego idola?

Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że imponują mi osiągnięcia i umiejętności Sebastiena Loeba. Jest też kilku innych kierowców, których doceniam. Każdy, kto z zapałem podchodzi do tego, co robi, kto szuka swojej drogi, a gdy ją znajdzie, jest w stanie poświęcić tej pasji naprawdę wiele, wzbudza mój szacunek.

 

 

Auto, które darzysz szczególnym sentymentem?

Bez wątpienia moje pierwsze auto, czyli „Malucha”. Jednak każdy z samochodów staram się polubić czy nawet zaprzyjaźnić się, ponieważ dopiero wtedy możemy sobie zaufać i efektywnie współpracować (śmiech). Każdy samochód lubię – w przeciwnym razie nie mógłbym nim szybko jechać. Wbrew pozorom sympatia do sprzętu jest naprawdę ważna, choć dla niektórych może być to mało zrozumiałe. Jednak gdy zdacie sobie sprawę, że ścigamy się danym autem o ułamki sekund, to możecie dostrzec ogromną rolę tej przyjaźni (śmiech).

 

 

Czy jesteś przesądny? Mówi się, że przed rajdem lepiej nie uprawiać seksu, wówczas szybciej zajedzie się na metę – człowiek jest bardziej „nabuzowany”…

Skoro tak mówisz, to może spróbuję (śmiech). Nie mam rytuałów związanych z rajdami, w tej kwestii jestem całkiem tuzinkowy. Może bardziej moi mechanicy, którzy po zwycięstwie w Rajdzie Polski dwa lata temu przyczepili mi do klatki bezpieczeństwa w rajdówce zrobionego z materiału pająka – twierdzą, że na pamiątkę tego sukcesu, ale coś czuję, że nie mówią mi wszystkiego…